Obudził nas odgłos deszczu
dobijającego się do naszych okien. Zdesperowani rzuciliśmy się
sprawdzać prognozy pogody...Masakra!! Cały dzień ma lać :(
A miało być tak pięknie. W planach
była kąpiel w pobliskiej rzece :(:(
Po śniadaniu pojechaliśmy zwiedzać
Elektrownie na Sanie. Na miejscu najpierw obejrzeliśmy film o
obiekcie i energii odnawialnej.
Następnie każdy z nas dostał
twarzowy biały czepek (odjazdowy gadżet; zabawy było co niemiara)
oraz czerwony kask. Pojawił się przewodnik i ruszyliśmy zwiedzać
tamę. Pan był wyjątkowo „elokwentny” . Zasypywał nas
informacjami z prędkością karabinu, nie szczędząc cyfr i dat.
Jeszcze długo po zwiedzaniu licytowaliśmy się ile i jakie cyfry
udało się nam zapamiętać :)
Wróciliśmy do schroniska z nadzieją,
że może jednak aura się zmieni, a tu nic. Dalej lało.
Poprawiliśmy więc sobie nastroje
grillową kolacją.
Pan Andrzej z Filipem poświęcili się
dla ogółu i pod wiatą, w mega zadymie przygotowali nam pyszne
mięsko i kiełbaski Dzięki Wam!!
Wygląda na to, że Bieszczady
postanowiły żegnać nas deszczem. Trudno, my i tak wyjeżdżamy..
Jutro nowy dzień. Przed nami nowe!
Będziemy w kontakcie.