Następny obóz
„Hanysy w drodze” za nami. Myślę, że możemy go uznać za udany. Samochody już oddane,
więc proponuję chwilę refleksji. Na początek serdeczne podziękowania dla tych,
bez których ten obóz by się nie odbył. Czyli dla wychowawców. Pani Beatce
naszej blog-erce i obozowej mamie, która obdarzała nas wszystkich uśmiechem i
energią. Dziękuję za okazaną troskę i wsparcie w organizacji naszego obozu, a także za wspólne poranne kawy i pogaduchy oraz
wspólny biedronkowy shopping. Grzegorzowi serdeczne dzięki za to, że zadbał o
to by obóz mógł się odbyć, czyli zebrał wszystkie dokumenty, zgłosił gdzie
trzeba i zmobilizował was drogie dzieci do wyjazdu itp. Dzięki też, za obozowe
„drobne” naprawy psujących się „samoczynnie” sprzętów oraz wspólne pchanie tego
„obozowego wózka”. Andrzejowi za obozowy sport i rekreację oraz za to, że
dzielnie dbał o nasze 5 kobiet. Panu Pawłowi naszemu nieocenionemu pilotowi
oraz ratownikowi medycznemu za to, że nie pozwolił mi zasnąć za kierownicą
konwersując na ciekawe tematy. Dziękuję też, za uratowane kostki, uszy i inne
części ciała naszych obozowiczów, a także za pomoc naszej blog-erce Beacie
podczas przesyłania cowieczornych blogów na wyprawaw14dni.blogspot.com. Na
zakończenie dziękuję także naszemu wolontariuszowi Filipowi, który chętnie
pomagał wszystkim wychowawcą w ich codziennej pracy.
Teraz jeszcze
podziękowania dla Was kochani uczestnicy, za spędzone razem 11 dni. Mam
nadzieję, że będziecie tą wyprawę długo wspominać. Ja na pewno nie zapomnę
porannych widoków w towarzystwie wychowawców z poranną kawą w ręku; zimnej wody w prysznicu jak
szedłem się kąpać (bo młodzież gorącą już zużyła); pryskania się wodą podczas
spływu Dunajcem; lodów na Palenicy; nocy w kopalni 135 m pod ziemią; podróży
drezynami po Bieszczadach; prawie codziennych grillów; wspólnych posiłków; i tego,
że ciągle miałem ręce zajęte rękami Bartka i Mateusza (np. to był jedyny sposób
aby jaskinia Raj, rajem pozostała); wspólnych shoppingów z Panią Beatką w
Biedronce, abyście mieli co jeść; Waszych śmiechów, dowcipów i radości; Waszych
pytań i rozmów z Wami na nurtujące Was tematy. Chociaż w głowie mam jeszcze do
tej pory zdania, które jak mantrę powtarzaliście: „pana, bo zaroz wstana”, „pana
to nie moje śmieci”, „pana jo tego nie zrobił, to się samo zepsuło”, „pana, a daleko jeszcze”, „pana, a po co my tu jadymy” itp. To jednak cieszę się, że
mogłem z Wami i Wychowawcami spędzić te 11 dni. Za co wszystkim serdecznie dziękuję.
Na zakończenie
dziękuję naszym darczyńcom, dzięki którym wyjazd mógł się odbyć, czyli Urzędowi
Miasta Chorzów, Śląskiej Fundacji Inicjatyw Społecznych, Państwu Bożenie i
Markowi Strychowskim oraz Państwu Beacie i Markowi Waletko.
Robert
Gierek